
Orzechy, suszone śliwki i miód są dla mnie kwintesencją bożonarodzeniowego deseru. W połączeniu z winem i pomarańczą są prawdziwą smakową bombą. Deser jest pracochłonny, ale można go przygotować kilkanaście dni przed świętami, bo dobrze sobie radzi w lodówce.
Suszone śliwki są tutaj kluczowym elementem. Należy je wybrać starannie, sprawdzić czy są miękkie i jednocześnie mają twardą skórkę. W przeciwnym wypadku porozrywają się podczas faszerowania. Z doświadczenia wiem, że jeśli jest wątpliwość, czy śliwki uda się ponadziewać, to zwykle się nie udaje. Dlatego kiedy zdobędziemy właściwy materiał, warto przygotować od razu więcej. Nie ma obawy, że coś się zmarnuje 😉
Składniki:
- 15 dużych, nieuszkodzonych suszonych śliwek
- 50 g orzechów włoskich
- 100 migdałów
- 200 ml półsłodkiego, czerwonego wina
- 1 pomarańcza
- 5 łyżek miodu
- 1 łyżka spirytusu
Przepis:
- Migdały i orzechy zalać wrzątkiem i zostawić na kilka godzin.
- Migdały obrać ze skórek.
- Orzechy i migdały drobno posiekać. Dodać skórkę otartą z pomarańczy i całość dokładnie wymieszać ze spirytusem i miodem.
- Śliwki delikatnie faszerować masą orzechową i układać w żaroodpornym naczyniu.
- Zalać winem wymieszanym z sokiem wyciśniętym z pomarańczy tak, aby płyn nie wlewał się do śliwek.
- Naczynie przykryć folią i zapiekać w piekarniku nagrzanym do 180 stopni przez godzinę.
Uwagi:
- Lepiej mieć przygotowanych więcej śliwek, bo podczas nadziewania łatwo pękają.
- Jeśli deser ma być bezalkoholowy to należy pominąć spirytus i użyć soku wiśniowego lub winogronowego zamiast wina.
- Podczas pieczenia śliwki powinny wchłonąć większość płynu.
- Jeśli ktoś lubi korzenne aromaty, wino można zaprawić cynamonem, imbirem i goździkami.
- Podawać na ciepło lub na zimno.

Otwierałam tę stronę z myślę “Jeśli nie będzie nic o Rysiu, to nie odpowiadam za siebie”, ale już sam tytuł wpisu zamknął mi usta, a właściwie zatrzymał ręce nad klawiaturą. Jakże apetyczny, słodki, aromatyczny i cudowny ten wpis! Dziękuję przepięknie:) Już zapachniało Świętami Bożego Narodzenia. A deser zrobię, chociaż znając życie będę potrzebowała co najmniej 100 śliwek. Czy czerwone półsłodkie wino można zastąpić marsalą czy raczej dać zwykłe, a marsalą wzmacniać wolę niepróbowania deseru na każdym etapie przygotowywania?
Aniu, próbowanie tego deseru na każdym etapie przygotowywania jest częścią procedury. Aż się dziwię, że o tym nie napisałem. W naszym GS-ie Marsala bywa niezwykle rzadko, więc nie miałem okazji sprawdzić tej kombinacji. Ale przeczucie mówi mi, że lepiej taką butelkę zostawić na boku i poczekać na przepis o świątecznych truflach czekoladowych. Tam może się bardziej przydać.
PS. Widziałem szkic nowego wpisu o Rysiu Czeczenie i nie wiem czy na Twoim miejscu tak bym się tego domagał 🙂