„Trochę jak czarodziejka, trochę jak czarownica”. Sándor Márai „Wyspa”.

Cytat o czarownicy i czarodziejce odnosi się do jednej z postaci powieści, ale uważam, że to dobrze oddaje wrażenie po lekturze. „Wyspa” jest i piękna, i dziwna. Intrygująca i męcząca, bo taki jest główny bohater, Viktor Henrik Askenasi.

Mieszkaniec Paryża. Lat czterdzieści osiem. Rzymski katolik. Wykładowca literatury greckiej i nauczyciel języków małoazjatyckich w Kolegium Wschodu. Żonaty. Ojciec jednego dziecka.

W powieści wymienione jest w całości jedynie jego nazwisko, oprócz niego pojawiają się tylko dwa imiona, żony Anny i kochanki Elizy. Pozostałe postacie są opisywane poprzez pełnione funkcje (fabrykant porcelany, recepcjonista) lub role (córka).

No właśnie, Askenasi jest ojcem, ale o córce prawie nie ma mowy, a jeśli już, to w sposób raczej przygnębiający. On i żona pokładali duże nadzieje w „kontynuacji życia” ale w kilka lat po przyjściu na świat ich dziecka musieli przyznać, że nic im nie pomogło; Anna i on żyli nadal w takim samym napięciu jak przed narodzinami córki.

Viktor porzuca żonę Annę dla kochanki; kochankę Elizę też zostawia i wyprowadza się bez słowa. Jest też trzecia kobieta, największa ofiara eksperymentu, który prowadzi Askenasi w poszukiwaniu odpowiedzi na nurtujące go pytania. Podejrzewam, że to właśnie do tej kobiety odnosi się tytuł „Cudzoziemka”, pod którym ukazały się przekłady tej powieści w języku francuskim, hiszpańskim czy niemieckim. Węgierski tytuł A sziget znaczy dokładnie„Wyspa”.

Nie, w żadnym wypadku nie jest to „kwestia temperamentu”, to sprawa życia i śmierci, prosta odpowiedź na pytanie, czy istnieje zadowolenie, zatem, czy cierpienie ma sens?

Ja naprawdę spróbowałem wszystkiego” – usprawiedliwiał się.

Askenasi kieruje na siebie szkło powiększające i reflektor; rozważa, wspomina, egzaminuje. Jego umysł pogrąża się w coraz większym chaosie. Jednocześnie samoświadomość bohatera jest olbrzymia a jego wywody logiczne. Budzi to wielki niepokój, bo nie można jednoznacznie stwierdzić, że bohater oszalał. Pewną pociechą, bo przeciwwagą dla melancholii i samotności Askenasiego jest postać spokojnego mnicha, za którego dostojną fasadą nie „miota się dzika bestia, która wpadła w pułapkę i została zamknięta w klatce”. Czy mnich znalazł to, czego Askenasi tak obsesyjnie szuka?

„Wyspa” to misternie skonstruowana opowieść, ale temat daleki jest od lekkości.

Źródła: