Owsiany baton ratunkowy

Lackowa, Beskid Niski, lipiec 2021

Kilkanaście lat temu prace wykopaliskowe we wschodniej Jordanii doprowadziły do odkrycia suszarni mięsa upolowanych gazeli sprzed 19 000 lat. Dla archeologów musiał to być ekscytujący moment. Drewniane żerdzie zebrane wokół pozostałości po ogniskach  i cała masa zwierzęcych kości. 20 wieków temu ludzie suszyli mięso. Zaskoczenie? Raczej nie. Istnieją przesłanki, że mięso suszyli neandertalczycy 400 000 lat temu. Bo sumie czemu mieli nie suszyć? Od zawsze ludzie borykają się z kłopotem co zrobić, gdy jedzenia jest więcej, niż w danej chwili można zjeść. Suszenie jest najstarszą metodą konserwacji znaną człowiekowi.  Nie potrzeba tutaj zaawansowanego sprzętu. Wystarczy słomiana mata, na której rozsypiemy zebrane owoce albo patyki, na których powiesimy mięso. Jeszcze tylko przewiewne i ciepłe miejsce, i być może senior, który będzie odganiał muchy i mrówki. Przygotowana w ten sposób żywność może być przechowywana przez wiele miesięcy.

Suszenie rozwiązuje kilka problemów jednocześnie. Usuwając wodę zatrzymujemy procesy enzymatyczne, które powodują psucie się żywności. Jednocześnie stwarzamy środowisko nieprzyjazne mikroorganizmom: bakteriom, grzybom i drożdżom. Jest też trzecia korzyść, o której rzadko się myśli. Wysuszone produkty są dużo lżejsze i zajmują mniej miejsca. Ma to kolosalne znaczenie, kiedy trzeba przetransportować stado upolowanych bizonów do odległego obozu albo wysłać jedzenie w kosmos.

W ciągu setek tysięcy lat technologie niewiele się zmieniały. Królowała mata, patyk i senior. Czasami ciepłe, suche powietrze z konieczności musiało być mroźne i suche. Często pojawiał się dym z ogniska niosący bakteriobójcze związki (oraz rakotwórcze wielopierścieniowe węglowodory aromatyczne). Gdzieniegdzie jedzenie było zakopywane w gorącym pustynnym pisaku. Prosto i naturalnie. Nawet odkrycie prądu niewiele tutaj zmieniło. Słońce zastąpiono grzejnikiem, wiatr – wentylatorem. Prawdziwym przełomem było opracowanie techniki liofilizacji w latach 30-tych XX wieku. W tym podejściu suszony produkt najpierw jest zamrażany, a następnie umieszczany w próżni w warunkach powodujących sublimację kryształów wody. Dzięki temu zachowany zostaje oryginalny kształt i co najważniejsze wartości odżywcze jedzenia. Tak przetworzone produkty stały się idealnym jedzeniem dla kosmonautów, a dzięki zaangażowaniu NASA, liofilizacja zyskała rangę naprawdę kosmicznej technologii.

Suszyć można wszystko: owoce, warzywa, grzyby, mięso, ryby, zioła. Można wysuszyć mleko, rosół i wino. Można w ten sposób przygotować ciastka, chlebki i batony.

Składniki (6 batonów):

  • 60 g orzechów (np. migdały, laskowe, włoskie, pekany, nerkowce)
  • 2 szklanki płatków owsianych
  • 100 ml miodu
  • 30 g suszonych owoców (np. morele, truskawki, wiśnie, jabłka)
  • 1 łyżka pasty sezamowej

Przepis:

  1. Na gorącej patelni podprażyć płatki, aż zaczną się rumienić. Przełożyć do miski.
  2. Podprażyć orzechy, wystudzić i posiekać na grube kawałki.
  3. Jeśli miód nie jest płynny, należy go delikatnie podgrzać.
  4. Wszystkie składniki dokładnie wymieszać.
  5. Masę przełożyć do niewielkiej keksówki wyłożonej folią spożywczą.
  6. Zawinąć masę w folię i bardzo dokładnie ugnieść (sprasować).
  7. Wstawić masę do lodówki na minimum 2 h.
  8. Po schłodzeniu pokroić batony na kawałki.
  9. Suszyć w dehydratorze około 12 h w temperaturze 50 stopni Celsjusza.
  10. Każdy baton zawinąć w folię spożywczą.

Uwagi:

  • Jeśli batony nie będą jedzone poza domem, zamiast suszenia można je trzymać w lodówce.
  • Owoce dodawane do batonów powinny być kwaskowe.
  • Płatki owsiane nie powinny być zbyt drobne. Najlepsze są zwykłe lub górskie.