
„Ludzie są najbardziej zmotywowani wtedy, gdy zajmują się zadaniami będącymi na granicy ich aktualnych możliwości. Nie za trudnymi. Nie za łatwymi. Odpowiednimi”.
To naprawdę dobra książka. Radzi, jak pozbyć się niechcianych nawyków lub nabrać tych pożytecznych, które wymagają systematyczności i samozaparcia. Polubią ją zwłaszcza ci, których odrzuca od krzykliwych coachingowych poradników naszpikowanych złotymi myślami w stylu „możesz wszystko”.
We wstępie James Clear opisuje własną historię. „Ostatniego dnia drugiego roku liceum oberwałem w twarz kijem bejsbolowym. (…) W ułamku sekundy miałem złamany nos, kilka pęknięć czaszki i dwa zmiażdżone oczodoły. (…) Kiedy zapadłem w śpiączkę, szpital posłał po księdza oraz pracownika opieki społecznej, by pocieszyli moich rodziców”.
Cudem przeżył. Potem zmagał się z napadami padaczki, popadał w apatię, został usunięty ze szkolnej reprezentacji baseballu. Przetrwał długotrwałą rehabilitację.
Punkt zwrotny w jego życiu nastąpił dwa lata po wypadku, gdy rozpoczął studia. Wtedy zauważył, że drobne, na pozór nieistotne zmiany wraz z upływem czasu przekładają się na wyjątkowe rezultaty. Sześć lat po wypadku ogłoszono go najlepszym sportowcem na Uniwersytecie Denisona i wybrano do akademickiego zespołu ESPN All-America, co spotyka zaledwie 33 graczy w całym kraju.
Autor pisze o tym, co przetestował na własnej skórze. Powołuje się na naukowe źródła i widać, że ma to dobrze przemyślane. Nie owija w bawełnę, tylko jasno tłumaczy, czemu np. tak łatwo spędzić kilka godzin na oglądaniu telewizji, a tak trudno zmusić się do choćby dziesięciu minut biegu.
Dużo tu praktycznych, konkretnych porad, które można od razu wprowadzić w życie. To jest największa wartość „Atomowych nawyków”. Sprecyzowane i jasne wskazówki, co robić, żeby poprawić swoje nawyki. Clear podaje dużo przykładów, gdy pokazuje różnicę między byciem zajętym a podejmowaniem działań, pisze tak: „Bycie zajętym to naszkicowanie 20 koncepcji na artykuły, które chciałbym napisać. Ale jeśli usiądę i napiszę jeden artykuł, to podejmę działanie. Szukanie lepszej diety i lektura kilku książek na ten temat oznacza zajęcie. Zjedzenie zdrowego posiłku to działanie.”

Poniżej jeszcze 3 fragmenty z „Atomowych nawyków”:
„Prawdziwa zmiana zachowania to zmiana tożsamości. Wyobraź sobie dwie osoby, które walczą z chęcią sięgnięcia po papierosa. Gdy ktoś proponuje dymka, pierwsza osoba mówi: „Nie, dziękuję. Próbuję rzucić palenie”. Odpowiedź brzmi rozsądnie, ale ta osoba nadal wierzy, że jest palaczem, który stara się być kimś innym. Ma nadzieję, że jej zachowanie zmieni się pomimo niezmienności przekonań. Druga osoba odmawia słowami: „Nie, dziękuję. Nie palę”. Różnica niewielka, lecz to stwierdzenie jest oznaką zmiany tożsamości. Palenie było elementem jej poprzedniego życia, ale już nie obecnego. Ten człowiek nie uważa się już za palacza.
Bez względu na to, jak konsekwentnie przestrzegasz nawyków, nie unikniesz przerwy spowodowanej jakąś sytuacją życiową. Doskonałość jest nieosiągalna. Jeśli któregoś dnia powinie mi się noga, staram się wrócić do nawyku najszybciej jak się da. Pominięcie jednego treningu się zdarza, ale nie chcę opuszczać dwóch z rzędu. Czasem zjem całą pizzę, ale następny posiłek będzie już zdrowy. Nie jestem doskonały, ale potrafię unikać recydywy. Pierwszy błąd nigdy nie prowadzi do katastrofy. Jej przyczyną jest spirala kolejnych potknięć, które idą za tym pierwszym. Jedno to wypadek przy pracy. Dwa – to początek nowego nawyku.
W kwestii nawyków często wpadamy w pułapkę myślenia „wszystko albo nic”. Problemem nie jest potknięcie. Problemem jest przeświadczenie, że jeśli nie możesz czegoś zrobić perfekcyjnie, to nie powinieneś się za to w ogóle zabierać. Nie zdajesz sobie sprawy z tego, jak cenne są próby stawania na wysokości zadania w złe (albo zwariowane) dni. Stracone dni szkodzą bardziej, niż te udane pomagają. Łatwo jest ćwiczyć przy dobrym samopoczuciu, lecz szalenie istotne jest rozpoczęcie ćwiczeń wtedy, gdy nie ma się ochoty nawet jeśli zrobisz mniej, niż planowałeś. Pięć minut spędzone na siłowni nie poprawi twojej kondycji, ale umocni poczucie tożsamości. Chodzi o bycie typem człowieka, który nie pomija treningów”.
Polecam